Panie, Panowie, Owady. Mamy niezwykłą przyjemność przedstawić Wam kolejny wywiad. Do tego przedsięwzięcia przyczyniliście się Wy sami. Spytaliśmy naszych czytelników, oraz fanów zespołu o pytania które chcieliby zadać. Na wszystkie Wasze wątpliwości związane z kapelą oraz nową płytą (która ukazała się dwa dni temu), odpowie Wam bezpośrednio sam zespół. Przed Państwem, specjalnie dla czytelników c.o.d.y. Muchy.
C: "NOWA PŁYTA! Pytanie kluczowe! Czy starzy Muchofani
odnajdą tam brzmienia które nakręcały ich wcześniej?"
Muchy: Na pewno odnajdą ten sam nerw, ten sam klimat liryczny i
spójny przekaz. Brzmieniowo będzie nieco inaczej. Wiesz, chcemy się rozwijać. Gdybyśmy
grali w kółko tę samą śpiewkę szybko uznalibyście, że jesteśmy nudni. My też tak zresztą
byśmy uznali…
Piotrek: "Jakie Waszym zdaniem możliwości stwarza
Poznań młodym zespołom?"
Muchy: Szczerze mówiąc niewielkie. Wszyscy wiemy jakie są
problemy z salami prób. Nikt nie chce hałasu w domach kultury itp. Młodych twarzy się nie
promuje. W zasadzie wszystko musisz sobie wypracować sam. Na szczęście pojawiają się
inicjatywy takie jak KontenerART i tym tropem powinniśmy iść. Wypadałoby pomyśleć jak
przekonać miasto do wsparcia w zakresie chociażby kompleksu sal prób i studia nagrań
pozwalającego na zarejestrowanie pierwszego dema.
"Klaudia napisała do nas, że jej się bardzo podobało
jak w Koninie przerwaliście utwór, zeszliście do jakiegoś gówniarza wyzywającego od
pedałów i wymieniliście kilka przyjemnych słów. Po powrocie na scenę zapytałeś, czy kolega
ma coś do pedałów, i że jak chce to niech powie głośno do mikrofonu. I gość się zmieszał
i szybko ulotnił. Po chwili poszło ze sceny "ten kraj nigdy nie będzie normalny
jeśli nie nauczymy się szanować sąsiadów". To było fajne."
I stąd już nasze pytanie, czy powtarzają się podobne akcje
na koncertach? Antyfani często bywają na Waszych koncertach?
Muchy: Fajnie, że to dostrzegliście. Nie jest to na szczęście
częsta sytuacja. Natomiast otwartości i ludzkich odruchów musimy się uczyć cały czas. Samemu, albo
od kogoś.
Klaudia & Goomboy: "Jaka jest Wasza publika
docelowa? A jeśli już przy graniu jesteśmy to w kameralnych klimatach czy przed dużą publicznością?
Jakie są plany na najbliższą przyszłość?"
Muchy: Publika docelowa tworzy się niejako sama. To Wy
decydujecie czy jesteśmy dla Was czy nie. My takich kalkulacji nie wykonujemy, bo i po co?
Byłoby to obliczone na zysk i nieszczere… Naszą publiką docelową są ludzie wrażliwi na
nasze słowa i muzykę.
Klimaty kameralne mają to do siebie, że można nawiązać
świetny kontakt z publicznością a do tego nie ma między nami żadnego dystansu. Bardzo lubię
takie chwile. Na dużych scenach panuje zupełnie inny rodzaj adrenaliny. Jest więcej
przestrzeni i więcej możliwości technicznych, więc do koncertu podchodzę zupełnie inaczej.
Dystans i brak intymności staram się nadrobić jak najwyrazistszą ekspresją.
Jedziemy w długą trasę. Zagramy do końca roku ponad 20 koncertów w całej Polsce.
Od M.: "Słyszeliśmy o legendarnej już akcji
demolowania hotelu. O co w tym wszystkim chodziło? To było zwykłe zagranie marketingowe, czy
przyświecał Wam jakiś wyższy cel?"
Muchy: Dobrze, że pytasz a nie od razu ferujesz wyroki, jak to
miało miejsce w przypadku niektórych komentujących w sieci. Cała akcja miała
marketingowy odcień, bo media się na nią rzuciły. Sami nie przypuszczaliśmy nawet, że odbije
się to tak szerokim echem.
Myśleliśmy nad ideą nakręcenia mocumentary, czyli dokumentu
o czymś, co się nie wydarzyło. Podobne filmy to „I’m still here”, „Wyjście przez
sklep z pamiątkami” czy „Spinal Tap”. Aby tak się stało prawdziwe - rzeczywiste
fakty musiałby być zawarte w fikcyjnej fabule filmu. Długo nie mogliśmy wpaść na pomysł
jak to ugryźć, aż pewnego dnia okazało się, że wnętrza hotelu, w którym mieszkają
chłopaki ze Sky Piastowskie są przeznaczone do remontu. Zagadaliśmy więc z jego
szefostwem, a oni pozwolili nam zdemolować jeden z apartamentów. Głos Wielkopolski wszedł do zabawy i zgodził się opublikować informację, a dalej poszło już jak z płatka.
Plugawy nius został podłapany nawet przez TVN… Nie chodziło nam o to, żeby kogokolwiek
nabierać albo okłamywać. Nie mamy żalu do nikogo za obraźliwe komentarze – sami pewnie
zareagowali byśmy podobnie. Chodziło nam o to, aby mimowolnie każdy z Was stał się
częścią tego filmu, z widza przeobraził się w aktora. Żeby fikcją odkształcić
rzeczywistość. Ponadto dzięki całej akcji doszły do nas kolejne pytania, na które szukamy odpowiedzi.
Jedno z nich to – czy to media bardziej tworzą złe wieści podając je na swoich łamach, czy
też to właśnie ludzie czytający je namiętnie są ich stwórcami? Co myślicie?
S: "O co chodzi z tym filmem, czy jest tylko dla
zagorzałych fanów, czy zwykły śmiertelnik też może się na niego wybrać?"
Muchy: A czym się różni nasz zagorzały fan od zwykłego
śmiertelnika? Film zdecydowanie dla wszystkich. Gramy tam samych siebie ale tylko częściowo.
Fragmenty fabularne odnoszą się do naszej rzeczywistości i mogą się przytrafić każdemu
zespołowi!
Vroni: "Skąd czerpiecie inspiracje? Co Was motywuje i
daje „kopa”? Nie boicie się, że pewnego dnia „sodówa” uderzy Wam do głowy i zaczniecie robić
muzykę tylko dla kasy, a nie przyjemności tworzenia czy pasji?"
Muchy: Słuchamy bardzo dużo muzyki, oglądamy mnóstwo filmów w
poszukiwaniu tego poruszającego wyobraźnię pierwiastka. Staramy się w całości
poświęcać muzyce. Co do „sodówy”… Nie ma takiej opcji a jeśli jakimś cudem tak by
się stało, to macie pełne prawo powiedzieć nam prosto w oczy, żebyśmy od razu dali
sobie spokój… Artysta – najemnik to nie jest nasza bajka. Nie da się chyba być wtedy
w pełni szczęśliwym, a jeszcze trudniej stanąć przed publicznością i szczerze wykonać taką
muzykę…
Oktawia: "Jak się czuliście jako support Faith No
More? No i zawsze zastanawiało czemu akurat niewinni czarodzieje byli inspiracją dla Kołobrzeg
Świnoujście?"
Muchy: Świetna atmosfera, świetna scena i bardzo dobry koncert.
Duże przeżycie i dużo adrenaliny! Co do drugiej części pytania – w tym filmie pada dialog,
który był inspiracją dla tej piosenki a w drugiej zwrotce zostaje niemalże dokładnie przytoczony.
Oglądałem ten film i wyobraziłem sobie przypadkowe spotkanie dwojga ludzi na dworcu kolejowym
i to, co może się między nimi wydarzyć w trakcie takiej podróży. Że zmieniają swoje
plany i stacje docelowe dzięki temu spotkaniu a potem spotykają się po latach i wspominają.
(c.o.d.y.)/J.A.: Muchy! Co Wy macie wspólnego z tymi owadami?!
Muchy: Jest w utworze Lecha Janerki „W naturze mamy ciągły ruch”
taki fragment: „więc żegnaj, zostałem prorokiem much”. Wszyscy jesteśmy trochę tymi
muchami…
Wszystkim, którzy przyczynili się do powstania wywiadu, oraz samemu zespołowi dziękujemy. Dzięki chłopaki, pogadamy jeszcze!
wyszło super! ;) K.
OdpowiedzUsuńdo dzisiaj nie wiem, o co chodziło z tym hotelem i nic z tych plotek nie rozumiem, ale nie ma to znaczenia, ważne, że "Robotyka" i "Łu" na nowej płycie są cudowne <3 :D
OdpowiedzUsuńŚwietne jest także to, że chłopaki pomimo nawału w związku z nową płytą byli tak otwarci i pozytywnie nastawieni ;)
OdpowiedzUsuńI.