poniedziałek, 17 września 2012

"(...) zawsze znajdzie się ktoś kto traktuje cię z góry. Taki kraj."




Cóż, nie mogliśmy odpuścić, musieliśmy wyciągnąć trochę informacji od chłopaków i zaprosić ich na wódkę. Specjalnie dla czytelników c.o.d.y. wywiad z Damianem Lange i Adam Millerem z zespołu Romantycy Lekkich Obyczajów. 
 

(c.o.d.y.) Witajcie serdecznie, zaczniemy od oczywistej oczywistości – pytanie, które zawsze się pojawia, musi pojawić się i tym razem. Skąd pochodzi nazwa? Tym bardziej, że nie jest ona idealna do skandowania na koncertach, skrót RLO również nie jest szczególnie jebitny. To jak? 

Damian: Zawsze można skandować RO MAN TYCY ! ;-) . Nazwa mi się wymyśliła dosłownie w kilka sekund, przy piwku w pubie. Szukałem czegoś co zlepi naszą twórczość. Po szybkiej i frywolnej analizie tekstów i melodii stwierdziłem że jest w nich coś romantycznego, bo odnoszą się do miłości która jest bardzo wzniosła i tajemnicza. Ale wiadomo że taka jest tak naprawdę chyba tylko w wierszach czy telenowelach.. Pozmieniały się też obyczaje, nie ma już wytwornych dam ani dżentelmenów we frakach całujących ich rączki. Opisujemy miłość teraźniejszą która jest tak  romantyczna jak wizyta młodzieńca w domu gdzie mieszkają kobiety lekkich obyczajów ;-) 

Adam: Romantycy Lekkich Obyczajów zobaczyłem na teczce z tekstami kiedy Damian przyszedł na drugą sesję nagraniową do naszego studia i z marszu powiedziałem, że jest w niej coś czego nikt nie zrozumie ale będzie doskonale czuł o co w niej chodzi, i dlatego zajebiście mi się podoba. Tyle było na temat tego jak mamy się nazywać.


(c.o.d.y..) Brawa za utwór „Lodziarka”, prywatnie mój (K.) ulubiony. Jak to się stało, że akurat „Poznajmy się” słyszymy w ESCE? To był Wasz świadomy wybór czy wymóg stacji? Na c.o.d.y się nie pierdolimy więc szczerze się spowiadać.
  
D: Utwór "Poznajmy się" został wybrany przez wytwórnię by pójść na pierwszy ogień, w sumie nam to odpowiadało bo uważamy że ma potężny potencjał sam w sobie, i godnie przedstawia nasze loty. "Lodziarka"  jest innym naszym hymnem z płyty, to piosenka z dystansem totalnie do wszystkiego i cieszymy się że będą ją mogli odkryć ludzie którzy się nami zainteresują bo poczują że jesteśmy sobą i nic nie udajemy. 

A: Kiedy artysta ma sam wybrać utwór który jego zdaniem będzie godnie śmigał w radiu, czyli singla, to często nie trafia, bo patrzy na to z perspektywy twórcy. To jest tak oczywiste jak wybór zdjęcia profilowego na portalu: chcesz pokazać dystans ale też przedstawić się najlepiej jak sam siebie widzisz. Osobiście wybrałbym inny numer, ale ten miał też teledysk który już zdążył się spodobać na YT. "Lodziarki" natomiast nie chcą puszczać w radiu bo dziennikarze mają natychmiastowe i oczywiste skojarzenia ;-)

(c.o.d.y.) Jakie waszym zdaniem jest podejście do młodych zespołów w naszym kraju? Czy zdarzało się, że „ustawiano Was w kącie sceny” jako coś, co w sumie może zagrać, ale tak naprawdę nie ma większego znaczenia? 

D: Jeśli młody zespół wierzy w to co robi, w sensie każdy w tym zespole wierzy, to traktowany jest jak należy, bo to widać. Niestety wielu z nas ma jakiś blok psychiczny który sprawia że młoda kapela sama nie jest pewna czego chce. Ogólnie zdarzyło się być na początku grania takim zapychaczem, ale szybko to się zmieniło. Zrozumiałem czego potrzeba żeby mnie nie olewano. 

A: Niestety każdy kto nie ma za tatę znanej gwiazdy, przechodzi z reguły tą samą ciężką i zniechęcającą drogę. Trzeba zacząć wcześnie i mieć coś do przekazania. Ludzie szybko poznają się na muzykach wartych posłuchania, wydaje mi się że dziś najważniejsza cecha oprócz pewnego talentu to szczerość. Z tym droga do większych scen i większej publiczności jest łatwiejsza. Oczywiście szacunek innych muzyków przychodzi dopiero po olbrzymich sukcesach, do tego czasu zawsze znajdzie się ktoś kto traktuje cię z góry. Taki kraj.

(c.o.d.y.) Często mówi się (sam zresztą to napisałem - K.), że bez jasnej wizji tego co chce się osiągnąć „sukcesu” nie będzie. Czy u Was też tak było? Czy tworząc swoje utwory mieliście pewność i wiarę, że traficie do ludzi? 

D: Pewności nie ma że trafisz do społeczeństwa i chyba to najbardziej podnieca w tym zajęciu. Wizja była i jest i świeci bardzo mocno: polega na wyrzuceniu z siebie wszystkiego co cie zastanawia i co widzisz dookoła i wiesz że mają tak prawie wszyscy. Te same loty. Ubrać to w piosenki, dać ludziom i mieć spokój w bani. Reszta należy do tych którzy nas zrozumieli i dają nam pożyć artystycznie, i wspierają w życiu prywatnym. 

A: Od samego początku traktowaliśmy ten duet jako miejsce gdzie wchodzimy z tekstami i kompozycjami które nie będą pasowały w innych naszych projektach, w RLO od początku była wolność słowa, muzyki i brak jakiegokolwiek ustawiania się pod "odbiorcę określonego typu". Podoba się gówniarzowi, spoko, podoba się babci, zajebiście, i tak jest do teraz. Ani razu nie rozmawialiśmy o tym, co zrobić żeby ludzie nas kupili. Jak kupią to super, jak nie to trudno,  jedziemy dalej. Oczywiście gdy odzew słuchaczy jest pozytywny, to wtedy cieszy jak mało jaka rzecz na świecie, bo wyszła nam naturalnie i z zaskoczenia. Mieliśmy też trochę farta.

(c.o.d.y.) Sami tworzymy, mając w zasadzie do dyspozycji to co Wy. Jak udało się Wam wydać tą płytę? Wiemy, że koszta dobrze nagranego dema, nie mówiąc już o płycie i dystrybucji mogą być dość wysokie. Kto Was odkrył? 

D: Płyta powstała bo były piosenki, pierwszy zamysł polegał na zrobieniu czegoś dla znajomych, pokazania się z innej strony. Gdy skończyliśmy nagrywać okazało się że wyszedł nam ciekawy materiał..i daliśmy go ludziom za pomocą neta. Udało nam sie też wydać niewielką ilość. Po pewnym czasie przy rozmowach o moim rodzimym projekcie "transsexdisco" Sławek Pietrzak z SP RECORDS zobaczył że istnieją jeszcze Romantycy i zaproponował właściwe wydawnictwo. Podpisaliśmy więc kontrakt. 

A: Nagrywaliśmy spontanicznie pomysły, które przyniósł Damian. Potem jak już weszliśmy obaj w ten klimat praca była przyjemna i szybka. Numer w 3h. Całość nagraliśmy w moim pokoju przerobionym na studio, mieliśmy jeden mikrofon pojemnościowy za 500zł i jeden dynamiczny. Wydaliśmy płytę dzięki pomocy mojego ojca. Materiał, który wydaje teraz S.P. Records jest niezmieniony od pierwszych wersji utworów, z kaszlnięciami między numerami i niedociągnięciami wokalu. Wyszło nam brudno i niedbale, i wydaje się że właśnie to nadało tej płycie swój klimat.

(c.o.d.y.) Krótko – kiedy gracie u nas, w Poznaniu? 

D: Może na wiosnę przyjedziemy ;-) 
A: Póki co nie zajmowaliśmy się organizacją koncertów.

(c.o.d.y.) Jak wygląda proces twórczy w zespole? Jam session? Najpierw teksty, czy muzyka? No i inspiracje! Skąd biorą się pomysły na kawałki? Jak to się dzieje, że jest Was dwóch, a tak zajebiście sobie radzicie? 

D: Tworzymy na spontanie głównie ale tez wcześniej w domach sami i potem sie spotykamy i powstają takie historie. Myślę że teksty idą w parze z muzyką , długo zastanawiamy sie na aranżacjami by wszystko miało mimo tej wolności twórczej ręce i nogi. Inspiracje ja osobiście czerpię z ludzi których spotykam.  

A: Damian przynosi teksty i większość muzyki. Ja staram się to ogarnąć w krótkie piosenki. Ostatnio mam też zajawke na teledyski, kiedy czasem też chce coś opowiedzieć :-) Jest sporo śmiechu i zabawy z dźwiękami. Obaj mamy jakieś doświadczenie, więc nie ma problemu z dyscypliną. Dużo łatwiej tworzy i pracuje się we dwójkę. Oczywiście ma to swoje minusy, bo na koncertach trzeba kombinować. Ale jeśli chodzi o studio i późniejszą realizację pomysłów - jest łatwiej niż w kilkuosobowym zespole.

(c.o.d.y.) Na zakończenie – serdecznie zapraszamy, jak zawitacie do Poznania zapraszamy na wódkę i wspólne jam session. Niech stanie się „Kac”.

D: O i to mi się podoba ;-) Pozdrawiamy z Olsztyna i pamiętajcie  - jesteśmy wszyscy z tego samego polepieni ;-)

A: Pzdr! Dzięki za wywiad!



(c.o.d.y.) Również pozdrawiamy i dziękujemy za wywiad!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz