niedziela, 20 maja 2018

Niecodzienność



Światła choinkowe w całej swojej rozciągłości mrugały lampkami jak oczy klubowych niewiast w ostatnich godzinach łowów, tuż przed tym jak wodopój zostaje zamknięty. Dokładnie wtedy, gdy lwy o poszarpanych grzywach, głodne mięsa udają się w kierunku swoich legowisk. Zataczając się w wygłodniałym amoku wypatrują chociażby jaszczurki rozciągniętej na rozgrzanym od słońca głazie.

Na krawędzi wzroku koc zawinięty w rulon, jak gdyby wtulony w siebie samego. Bezlitośnie ściśnięty, wprasowany we własny schemat. Tak bardzo wtłoczony w swoją ramę, że po rozciągnięciu usłyszałoby się głos starego skrzata o włochatych stopach. Jak masło rozsmarowane na zbyt wielkiej kromce chleba.

Codzienność. Istota codzienności zawarta w małych przedmiotach.
Codzienność wynikiem przeszłości i każdego z wyborów.

Popatrzyłem na kapcie w różowe króliczki.
Uśmiechnąłem się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz