środa, 24 lipca 2019

Wprawki




Wyobraź sobie wodospad. Ogromny jak góra której cześć oddają najpodlejsi szerpowie. Płynie nim maź - czarna, lepka i słodka. Potężne ptaki przelatując obok popiskując cicho w obawie przed kroplami zlepiającymi świszczące lotki. Gdzieś w tej mazi czai się chaos i niepokój. Macki szaleństwa napędzane jak piekielny młyn domagają się ciągłego ruchu. 

Słońce nie jest w stanie się przebić, dotrzeć do niewielkiej postaci u stóp wodospadu. Do mnie. Stoję, przecierając zaspane oczy - w futrzastych kapciach i szlafroku. Nabieram do filiżanki naparstek trunku i wciągam przez nozdrza aromat. Czuję w nim tego ogromnego skurwysyna kłębiącego się gdzieś wysoko. Biała filiżanka z niebieskim kwiatkiem staje się klatką, chomątem, żaglem i sterem. 

Kofeinowa wiązka, z onkologiczną precyzją usypia spokój rozpalając żar ukryty w trzewiach.

A jeszcze dobrze nie zacząłem śniadania.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz